I. Krótki film Od Wielkości do upadku : 80 sekund
Akt I
I. Fragmenty Zofii Kossak, jak Polacy próbowali Ojczyznę ratować.
[Akt. I.: Upadek]
[Dwieście pięćdziesiąt lat temu] Rosyjskie wojska, rosyjski poseł rządzili się w Polsce jak u siebie. Gdy kilku zacnych senatorów przemawiało przeciw Rosji, rozgniewany poseł Repnin kazał ich porwać nocą z ich mieszkania i w głąb Rosji wywieźć! Oburzenie ogarnęło co uczciwszych łudzi; w Barze na Podolu zawiązali konfederację czyli związek, w celu oswobodzenia Ojczyzny z pod moskiewskiej przemocy. Od Baru związek nazwano konfederacją barską, (...) [Przez cztery lata walczyła ona o wyswobodzenie Polski].
Trzej zaś źli sąsiedzi: Rosja, Austrja i Prusy, już się naradzili i ułożyli co robić. Jednego i tego samego dnia, bez żadnego wypowiedzenia wojny, bez żadnego powodu, weszły w granice Rzeczypospolitej wojska austrjackie i pruskie. Rosyjskie wchodzić nie potrzebowały, gdyż już były. Te trzy obce wojska zajęły (...) [po raz pierwszy ogromne obszary Polski i Litwy, rozpoczynając smutną erę rozbiorów]. Stało się to w roku 1772.
[Akt. II.: By podnieść się z upadku]
Dopiero teraz naród, hańbą i wstydem uderzony w twarz, obudził się nagle i przejrzał, dokąd własnem niedołęstwem zaszedł. Przejrzał, co było przyczyną upadku: ciemnota, swawola, lenistwo! Rzucono się więc do pracy, by to zło wyplenić, a Ojczyznę ratować jeszcze póki czas. W całej Europie prawie lud cierpiał wciąż srogie poddaństwo, wyzyskiwany przez panów (...)
W rozbudzonej, otrzeźwionej Polsce tak nie było. Na głos ks. Staszica, ks. Kołłątaja i innych mądrych przewodników narodu i przyjaciół ludu panowie sami, dobrowolnie, bez żadnego przymusu, jeno przez miłość bliźniego i zrozumienie przyszłości kraju, znosili w swych dobrach pańszczyznę. (...) Równocześnie biorąc rozbrat z lenistwem i niedołęstwem czasów saskich, zaczęto po całej Polsce budować warsztaty i fabryki - sukna, płócien, porcelany, strzelb, szabel, narzędzi rolniczych i innych. W Warszawie powstała znakomita szkoła oficerska, zwana szkołą Kadetów, z której miał wyjść później Kościuszko i wielu innych (...). Powstało pierwsze Towarzystwo Dobroczynności, wspomagające najuboższych, pierwszy teatr polski, w kraju naprawiano drogi, kopano kanały, sypano groble przez bagna. [Ale na tem nie koniec!] (...) Powstało pierwsze w Europie Ministerjum Oświaty, które nazwano Komisją Edukacyjną. Komisja Edukacyjna zakładała wszędzie szkoły, szkoły i szkoły (...).
[Wreszcie] (...) zwołano sejm, zwany w historji Sejmem Wielkim albo Czteroletnim, bo cztery lata nad podźwignięciem Rzeczypospolitej radził. (...)
[Akt. III.: Sejm i Konstytucja]
Sejm [Czteroletni] uchwalił podniesienie wojska do liczby 100 tysięcy, skasowanie wolnych elekcyj, zrównanie stanów i mnóstwo równie ważnych rzeczy. Na koniec wszystkie te mądre uchwały postanowił zebrać w jedną Konstytucję, czyli w jedną Księgę praw, którychby nigdy nikomu, czy królowi czy sejmowi, nie wolno było naruszyć. Konstytucja ta zaczynała się od takich słów:
„Uznając, iż los nas wszystkich od ugruntowania i wydoskonalenia praw narodowych zawisnął, — wolni od hańbiących obcej przemocy nakazów, — ceniąc wyżej nad życie i szczęśliwość niepodległość i wolność; chcąc oraz na wdzięczność współczesnych i przyszłych pokoleń zasłużyć, — dla dobra powszechnego, dla ugruntowania wolności, dla zbawienia ojczyzny naszej i jej granic, z największą stałością ducha niniejszą Konstytucję uchwalamy“.
Nazwano zaś tę konstytucję Konstytucją 3go Maja, bo 3go maja 1791 r. odczytano ją najpierw w sejmie, potem ludowi, i król, a za nim przedstawiciele wszystkich stanów przysięgli strzec jej i dochować. Ach, piękny to był dzień!! Nie dziw też, że 3ci maja został naszem świętem narodowem na pamiątkę tego dnia*
Polska, tyle lat chora i osłabła, okazała nagle światu, że jest zdrowa i mocna jak niegdyś. Nietylko stanęła narówni z innemi narodami, ale je znów wyprzedziła. Znów, jak niegdyś bojowniczka wolności i miłości Bożej, głosiła w Konstytucji prawa sprawiedliwe i mądre, jakich nikt jeszcze wówczas w Europie nie napisał. Nie dziw też, że szalał z radości lud, że ukochanego Marszałka Małachowskiego niósł na rękach z zamku do katedry, że ludzie z płaczem padali sobie w objęcia, wołając: Wiwat król! wiwat naród! wiwat wszystkie stany!
[Na to Rosja nie mogła pozwolić, na prośbę zdrajców wtargnęła do Polski i mimo zaciętych bitew i heroicznej walki ks. Józefa Poniatowskiego i Tadeusza Kościuszki, walczących w obronie konstytucji doprowadziła do jej upadku. Tak przyszło do drugiego rozbioru. Garstka bohaterów na czele z Kościuszką, próbowała odwrócić ten stan rzeczy, ale na nic się to zdało. W roku 1795 ostatni raz zleciały się dwugłowe orły, by jak sępy obsiąść ciało dogorywającej Polski. Władcy sąsiednich mocarstw, niczym ptaki ofiarę podzieliły między sobą biedną Rzeczypospolitą, która na 123 lata miała zniknąć z mapy świata.
Ale nawet wówczas, gdy nie było jej na mapie żyła w sercach wielu szlachetnych ludzi, którzy piórem, pędzlem, swym geniuszem etc., a wreszcie czynem rozsławiali jej imię po świecie, niczym Fryderyk Szopen i Ignacy Paderewski, czy Maria Cuire-Skłodowska.
Również my dzisiaj naszą codzienną pracą, szacunkiem do dzieła przodków...]
Chyba niepotrzebne:
fragmenty niepotrzebne:
wycięte:
Tym trzem łupieżcom w koronach (...) nie wystarczyło, że wzięli. Chcieli jeszcze, by Polacy sami przystali na grabież i oddali niby dobrowolnie. Więc pod rozkazami posła moskiewskiego zebrał się w Warszawie straszny i hańbiący sejm. (...) Daremnie nieliczni uczciwi posłowie bronili się i opierali. Daremnie poseł litewski Rejtan aż na ziemię padł, posłów, idących podpisać haniebny akt, przepuścić nie chciał, z płaczem błagał, by Ojczyznę hańbą nie kalali. Pierwszy rozbiór Polski został zatwierdzony.
*
(Panujący nam obecnie Ojciec św. papież Pius XI, który Polskę specjalną miłością otacza, zna ją zaś dobrze, gdyż ciężkie lata 1919—1920 przepędził z nami jako nuncjusz apostolski i święto 3go maja w Warszawie obchodził, połączył ten dzień z nowym dniem święta Najświętszej Panny Królowej Korony Polskiej. Odtąd więc 3ci maja jest uroczystym podwójnie).